Przytul się do drzewa – na zdrowie

Przytul się do drzewa – na zdrowie

Drzewa hojnie dzielą się z nami pokładami swojej energii, a kąpiele leśne mają lecznicze właściwości. Dla poprawy zdrowia i samopoczucia warto wypróbować silwoterapię.



Przebywanie na łonie natury, spacerowanie wśród drzew stało się popularne. Nie tylko jest przyjemne, ale też pożyteczne: wycisza, odpręża i relaksuje, rozładowuje napięcia, rozluźnia i uspokaja, poprawia stan psychiczny i fizyczny.

Silwoterapia lub sylwoterapia (silva z łac. las), inaczej drzewolecznictwo lub drzewoterapia, jest
oparta na kontakcie z przyrodą, czerpie z naturalnej energii Ziemi i drzew. Dobroczynny wpływ drzew na nasz organizm jest znany od dawna (nasi przodkowie byli świadomi ogromnego potencjału
przyrody, dążyli do życia w pełnej harmonii z nią). W wielu kulturach różnym drzewom i krzewom
przypisywano specyficzny wpływ na zdrowie i samopoczucie ludzi. Dziś wiemy więcej o ogromnym
potencjale drzew i ich roli w ekosystemie Ziemi. Są naturalnym źródłem tlenu, pochłaniają pyły
i toksyny, wytwarzają korzystne dla ludzi jony ujemne. Drzewa charakteryzują się bardzo silnym
biopolem, symbolizują witalność, życie i odrodzenie. Ich lecznicze działanie zostało też potwierdzone naukowo. Silwoterapię wykorzystuje się m.in. w leczeniu depresji i dolegliwości związanych ze starzeniem się. Zawarte w liściach, kwiatach i korzeniach wielu drzew substancje mają właściwości bakteriobójcze, przeciwbólowe i przeciwzapalne. A soki i olejki poprawiają samopoczucie i dodają sił.

- W silwoterapii każde drzewo ma swój przekaz dla nas, niesie coś nowego, dlatego warto skorzystać z różnych drzew po drodze – akacji, brzozy, lipy… Różne gatunki drzew mają różne właściwości: przełożenie na myśli, kondycję fizyczną, ruchomość naszego ciała. Należy wybrać drzewo zdrowe, bez zgrubień, huby i jemioły. Im okazalsze liście i grubszy pień, tym większy zapas życiowej energii. Zwykle wystarczy kilka minut, by doświadczyć przepływu energii w kontakcie z drzewem i po wyobrażeniu sobie ziemskiej "chi" wypełniającej całe ciało. Szczególnie pomocne są stare drzewa, bo ich korzenie sięgają daleko w głąb ziemi, więc energia żywiołu Ziemi doskonale ugruntowuje dając odwagę i siłę. Za pośrednictwem "chi" można "pożyczać sobie" od przyrody siłę, energię życiową i odwagę z ogromnego naturalnego magazynu zdrowia i pomyślności. Korzystajmy z darów natury. – mówi Marzanna Karkoszka, specjalizująca się w silwoterapii, ekspertka Biowitalnego SPA w Hotelu Manor House SPA.

Można trzymając się w kilka osób za ręce stanąć w kręgu wokół np. dębu, który ma wielką siłę, dzieli się pozytywną energią. Można też samemu przytulić się do drzewa, objąć je, albo przyłożyć do kory ręce, twarz lub głowę (czoło), pocierać dłońmi, oprzeć się o nie plecami, usiąść naprzeciw i dotknąć bosymi stopami. Warto pamiętać o głębokim i spokojnym oddychaniu. Każdy może mieć własną intencję. Czerpać dobrą energię z natury można nie tylko poprzez dotykanie drzew, ale też z naparów do kąpieli np. z kory dębu czy używania witek brzozowych podczas saunowania. Prozdrowotny wpływ mają też napoje, np. napar z kwiatów lipy czy sok z brzozy, który wzmacnia cały system obronny organizmu, poprawia samopoczucie, kondycję fizyczną i stan umysłu.

Drzewa, które leczą:
  • Akacja – wzmacnia organizm, likwiduje stres i napięcie, dodaje energii.
  • Brzoza – działa uspokajająco, wycisza, łagodzi napięcie mięśniowe, przyspiesza gojenie ran i pobudza krążenie. Jej energia wypełnia umysł i ciało harmonią. Pomaga w leczeniu dolegliwości kobiecych, takich jak bóle miesiączkowe, pobudza też intuicję, leczy depresję i bezsenność.
  • Buk – pomaga się odprężyć, poprawia koncentrację i nastrój, dodaje wiary we własne siły, pozwala przezwyciężyć nieśmiałość i własną słabość, daje wrażenie jasności umysłu, harmonizuje uczucia. Pomaga w leczeniu bólu gardła i bólu głowy, poprawia krążenie, funkcje nerek, wzmacnia organizm.
  • Dąb – redukuje i wzmacnia odporność na stres, poprawia koncentrację, kondycję i krążenie krwi. Wspomaga pozytywne myślenie i siłę woli, chroni przed zniechęceniem, dodaje energii, pomaga w depresji i zwątpieniach. Z kory dębowej przygotowuje się wywar, który rewelacyjnie działa na cerę trądzikową, wysypki i obrzęki.
  • Grab – odpręża, działa rozluźniająco na ścięgna i mięśnie.
  • Jesion - stymuluje do pracy nad sobą, pomaga poznać i zrozumieć własne uczucia i emocje, ułatwia ich akceptację. Pobudza układ kostny do samoleczenia, działa ochronnie. Wywar z jego liści i kory usuwa dolegliwości brzuszne, leczy choroby skórne i reumatyczne.
  • Kasztanowiec – rozluźnia mięśnie, leczy bezsenność i choroby krążenia, łagodzi stany lękowe, chandrę, rozjaśnia umysł i poprawia samopoczucie. Wpływa korzystnie na sferę intymną, obszar mowy, barwy i estetyki oraz na przyrost sił witalnych. Działa przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie. Zewnętrznie przetwory z kasztanowca podaje się w postaci okładów w leczeniu oparzeń, odmrożeń, ubytków naskórka, zapaleń naczyń włosowatych skóry. W kosmetyce jest składnikiem kremów i szamponów.
  • Klon – odblokowuje okolice narządów płciowych, pobudza miłość cielesną, ale tylko wtedy, gdy dwoje ludzi faktycznie i szczerze się kocha.
  • Lipa – obdarzona dobrą energią, pozytywnie wpływa na psychiczne i fizyczne zdrowie człowieka, jej obecność przy domach sprzyja rodzinnej harmonii. Działa uspokajająco, odtruwa organizm, wspomaga pracę mózgu i odświeża go. Dostarcza nowej energii, przywraca stan wewnętrznej równowagi, leczy cierpienia duszy. Stymuluje pracę układu oddechowego i krążenia. Herbata z kwiatów lipy łagodzi kaszel, katar i zapalenie oskrzeli.
  • Olsza – wywiera dobry wpływ na układy krążenia i limfatyczny.
  • Sosna – działa uspokajająco, lekko nasennie, poprawia odporność organizmu, ułatwia oddychanie, usuwa objawy przemęczenia i osłabienia, łagodzi stres. Ma korzystny wpływ na układ oddechowy człowieka. Olejki eteryczne z sosny wykorzystuje się powszechnie z aromaterapii, olejek terpentynowy wspomaga leczenie przewlekłych schorzeń oskrzeli.
  • Wierzba – łagodzi stany depresyjne, ogrzewa zarówno w odczuciu fizycznym, jak i duchowym. Wycisza, sprzyja medytacji, ma duży wpływ na duchowy rozwój dzieci (niech bawią się pod nią), działa przeciwbólowo i rozkurczowo. Herbata z kory wierzbowej obniża gorączkę i pomaga przy artretyzmie i nerwobólach.

Pozytywne działanie na organizm mają także: czarny bez, czeremcha, czereśnia, jabłoń, jarzębina,
jawor, jodła, leszczyna, modrzew, orzech, świerk, wiąz czy wiśnia.

Do drzew niekorzystnie wpływających na zdrowie należy topola i osika.

Jak wykazują liczne badania naukowe, bezpośredni kontakt z naturą, a nawet sam jej widok pozytywnie wpływa na zdrowie. Dobrym nawykiem jest spędzanie czasu w otoczeniu przyrody – korzyści są nieocenione.

Nasiona to życie

Nasiona to życie

Wiosna to najlepszy czas, by uważnie i z miłością spojrzeć na… nasiona.
Należy im się szacunek, bo w nich zapisany jest potencjał życia!


Być może do tej pory myśleliśmy o nich jak o czymś zwyczajnym: to po prostu ziarenka, z których wyrastają rośliny. Jeśli tak, zmieńmy nasze nastawienie i spójrzmy na nie jak na świętość, bowiem to w nich kryje się DNA istnienia. Każdy z nas może powodować życie, może zasiewać, sadzić, zalesiać. Nawet jeśli nie mamy nawet kawałka własnej ziemi, każdy z nas ma doniczkę, a paczka nasion kosztuje kilka złotych. Zioła na parapecie, pomidory w skrzynce na balkonie mogą rosnąć z myślą… o nas.
I to wcale nie jest przenośnia. Osoby, które zetknęły się już z terminem permakultura, rozumieją w czym rzecz. Ekologiczne, wręcz holistyczne rolnictwo, oparte jest między innymi o niezwykłą wiedzę, jaką przekazała światu Anastazja - dziewczyna z syberyjskiej tajgi. Wiedzę, dotyczącą nie tylko roślin a wszelkich dziedzin życia, spisano w dziesięciu tomach i wydano pod wspólnym tytułem „Ogrody Anastazji. Dzwoniące cedry Rosji”. 
A oto, co niezwykła Anastazja proponuje w kwestii właściwego wysiewu. 
Nasiono, które chcemy posadzić, należy wcześniej potrzymać w ustach przez co najmniej 9 minut. Dokładnie wiadomo, dlaczego tak właśnie trzeba zrobić. Po pierwsze nasionko styka się wówczas ze śliną, która zawiera informację o naszym DNA. Po drugie liczba dziewięć mówi o pełnym cyklu, jaki powtarza się w życiu człowieka. 
Nasze dane zostają zapisane na „dysku” nasionka. Teraz wie, czego nam potrzeba, jakich witamin i minerałów musi nam dostarczyć. Kolejnym krokiem jest potrzymanie nasiona w dłoniach, później ogrzanie go swoim oddechem, a następnie położenie go tak lub - jeśli nasion jest więcej - rozłożenie ich w taki sposób lub, by mogły „zobaczyć” niebo i cały kosmos. To ważny moment: nasionko właśnie ustala najlepszy moment na wykiełkowanie. 
Teraz stańmy boso na ziemi, gdzie chcemy je umieść. Poprzez stopy, nasz pot razem z toksynami wsiąka w podłoże, a ziemia zapisuje wszelkie biochemiczne informacje o nas. Roślina, która wzrośnie w tym miejscu, będzie rosła „o nas”, czyli o naszych potrzebach. Gdy wyda owoce, staną się one nie tylko pożywieniem ale i lekarstwem.
Nie podlewajmy jej od razu po wysiewie, zróbmy to dopiero po trzech dniach. 
W czasie kiedy wzrasta podejdźmy do niej co jakiś czas, dotknijmy jej, jeśli jest to dla nas naturalne, możemy także do niej mówić. Najważniejsza jest jednak nasza dobra intencja: rośliny, tak jak i zwierzęta, odbierają nas telepatycznie. 
Ta prastara wiedza była kiedyś znana ludziom na ziemi, ale została zapomniana, wyparta przez nowoczesne, ogólnodostępne, łatwe w stosowaniu, ale często szkodliwe medykamenty. 
Każdy z nas mógłby zrobić coś dla Ziemi. To czas, gdy nasza planeta szczególnie tego potrzebuje i prosi o wsparcie. 
Wystarczy kupić torebkę nasion, kwiatów lub roślin, które łatwo się przyjmują i rozsiać je na ugorach. Pod lasem, na pustych skwerach, pod blokami, gdzie jest smutno, udeptana trawa lub w skrzynkach na klatkach schodowych, na własnych, pustych do tej pory, balkonach. 
Spójrzmy także inaczej na rośliny, które do tej pory nazywaliśmy chwastami. Natura nie dzieli swych zbiorów na lepsze i gorsze. 
Potrzebne jest wszystko. Dlatego zamiast je uporczywie wyrywać, podcinajmy je tylko. Warto wiedzieć, że każdy z „chwastów” pełni ważną rolę. Na przykład perz, którego kłącza są bardzo rozbudowane, wychwytuje i wiąże metale ciężkie.  
Inne z kolei mają za zadanie przekazywać roślinom uprawnym informacje dotyczące wzrostu, dlatego mechaniczne i bezmyślne ich usuwanie, nie służy nikomu. 

Zioła a koronawirusy

Zioła a koronawirusy

Ważną rolę w zmaganiu się z koronawirusami spełniają: lukrecja (Radix Glycyrrhizae), zmniejszająca zakres istniejącego zakażenia koronawirusem dzięki zawartości gliceryzyny, bodziszek korzeniasty (Geranium macrorrhizum), obniżający prawdopodobieństwo połączenia się wirusa z tkankami w organizmie oraz rzewień dłoniasty (Radix et Rhizome Rhei), potocznie zwany rabarbarem, i rdest wielokwiatowy (Radix Polygoni multiflori i Caulis Polygoni multiflori) blokujące możliwość wniknięcia wirusa do naczyń krwionośnych, a w następstwie do komórek organizmu.


Jak koronawirusy przedostają się do organizmu?
Naczynia krwionośne posiadają receptory konwertujące angiotenstynę typu 2 (ACE2). Aktywacja tego receptora wpływa na zmianę przepuszczalności naczyń krwionośnych, co pozwala organizmowi utrzymywać odpowiednie warunki między krwią, a resztą naczyń krwionośnych. Z receptorami ACE2  potrafią reagować koronawirusy takie jak SARS. Przedostając się tą drogą do wnętrza organizmu mogą wywoływać zakażenie miejscowe lub prowadzić do zakażenia uogólnionego. Wyniki badań amerykańskich naukowców, opublikowane w styczniu 2020 r., dowodzą, iż koronawirus z Wuhan wykorzystuje te same mechanizmy wchłaniania, co wirus SARS[1]. Badacze, na podstawie przeprowadzonych analiz, przewidują bowiem, iż koronawirus z Wuhan używa ACE2 jako receptora gospodarza.

Co utrudnia przenikanie koronawirusów do organizmu?
Receptory wirusa, łączące się z receptorami ACE2, zakończone są neuraminidazą. Proces tworzenia się białka recepturowego hamuje germakron zawarty w bodziszku korzeniastym. Połączenie się koronawirusów z receptorem ACE2 jest utrudnione w sytuacji, gdy w organizmie znajduje się emodyna. Substancja ta zawarta jest w rdeście wielokwiatowym, zarówno w korzeniu, jak i w łodydze, oraz w rzewieniu dłoniastym. Blokuje ona możliwość połączenia się receptorów wirusa z receptorami ACE2, przeciwdziałając tym samym wniknięciu wirusa do naczyń krwionośnych, a następnie do komórek, np. płuc. Materiał opublikowany przez zespół  naukowców w Tajwanie w 2007 r. dowodzi, iż emodyna zawarta w rdeście wielokwiatowym i rzewieniu dłoniastym znacząco blokowała interakcję białka S i ACE2 w sposób zależny od dawki[2]. Badacze sugerowali, iż emodynę można uznać za potencjalny wiodący środek terapeutyczny w leczeniu SARS.

Opracowanie na podstawie materiału lek. stom. Marka Skoczylasa:
https://www.youtube.com/watch?v=13ZrX3Cz7DE


[1]  American Society for Microbiology, 31.01.2020
[2]  Laboratorium Biologii Molekularnej, Graduate Institute of Chinese Medical Science, China Medical University, Taichung, Tajwan, 2007.


Pierwotna Alchemia - żywioł Powietrza

Pierwotna Alchemia - żywioł Powietrza

Żywioł Powietrza powiązany jest z myślami, umysłem, intelektem.


Osoby, które mają go w nadmiarze, mogą nie wychodzić ze swojej głowy.
Tu żyją, rozważają, rozmyślają, tworzą. To wieczni filozofowie, którym niespecjalnie potrzebny jest świat zewnętrzny, bo mają swój własny, wewnętrzny, szeroko rozbudowany.
Jakie cechy dominują u powietrznych ludzi? Z jednej strony, skupieni na własnym świecie, najbardziej cieszą się ze swojego towarzystwa.
Jednak nie znaczy to, że nie lubią ludzi. Lubią, jednak utrzymują z nimi relacje na własnych warunkach. Są wszystkiego ciekawi, więc można powiedzieć, że w pewnym sensie, „przelatują” po znajomych i przyjaciołach. Na chwilę się zatrzymują, ale zaraz biegną dalej, co czasem może być poczytywane jako niestałość, a nawet lekceważenie.
To nie jest prawda. Żywioł Powietrza, najbardziej ulotny, najszybszy, niepohamowany jest ciekawy wszystkiego, ale dłużej zatrzyma się tylko tam, gdzie naprawdę chce, gdzie czuje, że powinien być. Ponadto, wprowadza ruch w życie innych, jest rodzajem ożywczego wiatru, burzy stagnację.
Szybko się nudzi, ale jeśli ma nad czymś spędzić więcej czasu, wybierze dziedzinę, która poszerzy jego świat wewnętrzny, czyli przeczyta książkę, pójdzie na wystawę, napisze wiersz, namaluje obraz.
Osoby, u których ten żywioł jest w blasku, czyli wysokiej wibracji, są niezwykle wizyjni, natchnieni, inspirujący, przenikliwie inteligentni. Uwielbiają obserwować. To urodzeni stratedzy, ludzie, którzy tworzą we własnej głowie precyzyjne scenariusze. Ale także trudno im funkcjonować w określonych strukturach, chcą być wolni, często nie mają nawet konta w banku. Można powiedzieć, że najbardziej typowi przedstawiciele Powietrza mają „cygańskie” cechy.
Od Powietrza najłatwiej się czegoś nauczyć, bo jeśli robi coś w sposób naturalny, reszta go naśladuje.
Jednak kiedy ten żywioł spada z wibracji do swojego cienia, zamiast klarownych, pięknych wizji, pojawiają się wątpliwości. To właśnie wtedy źle o sobie myślimy, nie dajemy wiary we własne możliwości, talenty, pomysły.
I to jest moment, w którym powinniśmy się przyjrzeć myślom.
Czy naprawdę są nasze? A może pochodzą z zupełnie innego źródła?
W dzisiejszym świecie, codziennie atakuje nas miliardy informacji. Niektóre chcą tylko uczynić z nas lepszych konsumentów, inne są groźne, bo pochodzą z kontroli umysłów. Te wpływają na naszą wolną wolę i starają się uczynić z nas śpiących na jawie zombie. Przypomnijmy sobie, jak wyglądają ludzie, którzy godzinami oglądają programy telewizyjne: bezkrytycznie akceptują wszystko cokolwiek się im wyświetli. Wyciągnijmy wnioski: gdy my sami nie zadbamy o nasz żywioł myśli, zrobią to inni.
Utrzymywanie higieny mentalnej, doprowadzanie do końca wątków myślowych, ustalenie z samym sobą, że codziennie poświęcimy natarczywym myślom na przykład kwadrans i rozbierzemy je na części, by dokładnie sprawdzić, co się za nimi kryje, porządkuje mental i pozwala zachować zdrowie psychiczne.
Nasze myśli mają warstwy, są niczym cebula. Gdy zdejmiemy koszulkę po koszulce, odkryjemy wiele rzeczy. Wystarczy, że schodząc jakby po wewnętrznych schodach w dół, do piwnicy podświadomości, będziemy zadawać sobie pytania; „dlaczego”? Jeśli myśl pochodzi od nas, znajdziemy źródło „dlaczego”. Jeśli nie, odkryjemy kto nam ją sprzedał.
Pierwotna alchemia tłumaczy choroby psychiczne jako zaniedbanie żywiołu Powietrza, zlekceważenie sygnałów, jakie na początku choroby dawała psychika. Gdy nie skupiamy się na naszych myślach i wnioskach, kiedy w pewnym sensie udajemy, że ich nie słyszymy, bo np. ważniejszy jest dla nas przejawiający się w materii żywioł Ziemi , gdy pomijamy żywioł Powietrza jako mniej istotny, bo „niewidzialny”, to nie bądźmy zdziwieni, że takie postępowanie może obrócić się przeciwko nam.
Aby prawdziwie zadbać o żywioł Powietrza w nas, stosujmy na przykład jedną z technik oddechowych. Uczą się jej między innymi żołnierze z elitarnych jednostek i agenci specjalni. Tuż przed momentem, gdy ma nastąpić atak, czy apogeum, jakiegoś wydarzenia, zwalniają oni swój oddech do maksimum, co nie prowadzi do eskalowania sytuacji. Oddechy są rzadsze, ale głębsze, wszystko zwalnia, a skoro zwalnia w nas, zwalnia także w świecie zewnętrznym, zgodnie z zasadą, to co wewnątrz, to i na zewnątrz, tak na górze, jak i na dole. 
Nie zaniedbujmy żywiołu myśli, bo to on decyduje w jakim świecie żyjemy.
Możemy go nakarmić chwilą uważności. Przeczytaniem książki, zapisaniem złotej myśli, nawet jeśli nie będzie zupełnie nowatorska.
Jeżeli pragniemy w tym obszarze pomocy i chcemy pracować np. z istotami anielskimi, to wezwijmy na pomoc Archanioła Gabriela, który jest opiekunem powietrza. Chronią go także Sylfy, zwane inaczej żywiołakami.
Cały świat natury jest gotowy nam pomóc, musimy tylko poprosić.

Pierwotna Alchemia – żywioł Ziemi

Pierwotna Alchemia – żywioł Ziemi

Ziemia to żywioł, który sprowadza z energii do materii, gdyż jego alchemicznym zadaniem jest urzeczywistnić. Realnymi symbolami, które do niego należą są zarówno ziemia jako podłoże, piasek, kamienie, jak i wszelkie rośliny. Od trawy, przez kwiaty i krzewy, aż do potężnych drzew.


Osoby, u których ten żywioł jest wiodący, są stabilne i dobrze osadzone w materii. W tej dziedzinie życia nigdy nie odczuwają braków. Człowiek Ziemia, jeśli się czegoś nauczy - a wiedzę tę uznaje za ważną i potrzebną - nigdy jej nie zapomina. A jeśli nawet, to łatwo mu ją odświeżyć nawet po 20 latach. Ziemia musi mieć swoje miejsce i nie lubi zmian. Każdy z nas urodził się w określonej miejscowości, na wsi lub w mieście, na ziemi, która już do końca życia jest mu najbardziej przyjazna.
Nasi przodkowie wiedzieli, że noszenie jej w woreczku na szyi lub po prostu ze sobą, zapewnia bezpieczeństwo, nawet daleko, na obczyźnie. To z tego powodu emigranci, którzy długo przebywali w obcym kraju, prosili tych, którzy przyjeżdżali z miejsc ich narodzin: „Przywieź mi tylko trochę naszej ziemi”.
Osoby, które mają dobrą relację z tym żywiołem, wiedzą jak postępować z materią, by nigdy im niczego nie zabrakło. Może jednak zdarzyć się tak, iż Ziemia zdominuje i przytłoczy pozostałe żywioły do tego stopnia, że zdobywanie i otaczanie się rzeczami materialnymi stanie się jedynym życiowym zajęciem. W takiej sytuacji, to nie człowiek jako istota świadoma kieruje jednym z żywiołów, ale materia wyznacza mu złudny cel.
Należy pamiętać, że każdy z nas jest zjednoczonym ołtarzem alchemicznym czterech żywiołów, ale prowadzi zawsze Duch, czyli nasza dusza, która zna powód, dla którego tu jesteśmy. Gdy prawa te zostają zaburzone, życie człowieka ulega destrukcji.
Jak możemy sobie pomóc, gdy żywioł Ziemi jest w nas słaby, a my sami mamy problemy ze wszystkim co reprezentuje, czyli z rzeczami namacalnymi, tymi, które da się zważyć, zmierzyć i dotknąć? Przeważnie chodzi wówczas o braki w materii, które głęboko odczuwamy.
W takiej sytuacji dobrze jest nawiązać bliższą relację z żywiołem Ziemi, choćby poprzez, uziemianie się: chodzenie boso, zwracanie się o pomoc do minerałów, roślin i drzew. Każde z nich ma swoją dewę, czyli duszę.
Zanim więc przytulimy się do drzewa w parku lub lesie, zapytajmy czy wyraża na to zgodę. Niektóre z drzew odmówią, jednak nie dlatego, że mają osobiste preferencje i nas „nie lubią”, po prostu pewne drzewa nie są właściwe do spełniania próśb, które składamy. Gdy zdarzy nam się taka sytuacja, zapytajmy drzewo, dlaczego akurat ono nie może nam pomóc.
Na pewno dostaniemy odpowiedź. Na Bali, w miejscu gdzie szczególnie szanuje się naturę, te drzewa, które można obejmować i prosić o pomoc, ubrano w specjalne ubrania, coś w rodzaju spódnic. Wiadomo, że są to drzewa dojrzałe, mądre, współczujące. Młode drzewka muszą być chronione, gdyż energetyka człowieka mogłaby im zaszkodzić.
Pamiętajmy, gdy mamy kontakt z ziemią, pracujmy gołymi dłońmi, stąpajmy po niej boso. Dlaczego? Ziemia to żywa istota. Kiedy w kontakcie z nią używamy tylko narzędzi, nie może nas poznać. Kiedy bierzemy ziemię gołą ręką ona czuje, że jest szanowana, poznaje nas, zapamiętuje, a my z kolei - zapamiętujemy ją.
Ogrom wiedzy, jaki przyniosły ze sobą niezwykłe książki o Anastazji z syberyjskiej tajgi sprawił, że dynamicznie rozwinęła się tzw. permakultura, czyli naturalny sposób życia w naturze, bez szkodzenia środowisku.
W takich miejscach wzrastają rośliny, które dobrze wiedzą co potrzeba człowiekowi, który je zasiał, jakich potrzebuje witamin, minerałów.
Jak to możliwe? Otóż ziarno, które trafi do ziemi, najpierw trzeba potrzymać w ustach co najmniej przez 9 minut. Wtedy łączy się ze śliną, z naszym unikatowym DNA. Później ziarno trzymamy w dłoniach, chuchamy na nie, a dopiero później - kiedy stoimy na ziemi boso - sadzimy je. Wówczas roślina wzrasta z misją wykarmienia i wyleczenia nas w najlepszy sposób, bo już zna nasze niedobory i potrzeby.
Ziemia potrafi oczyścić z największych energetycznych zabrudzeń. Możemy na kilka minut, kilka godzin lub kilka dni zakopywać przedmioty, na przykład wahadła, minerały, biżuterię. Ziemia je oczyści i odda nam zresetowane, abyśmy mogli napełnić je swoją własną energią i mocą.
Są miejsca, gdzie ziemia jest szczególnie cenna, na przykład pochodząca z miejsc mocy.
Jednak zanim cokolwiek stamtąd weźmiemy, zapytajmy ziemię o pozwolenie.
To zresztą jest uniwersalny klucz do kontaktów z naturą: trzeba pytać o wszystko. Ludzie przyzwyczaili się, że mogą robić co chcą, bo są istotami o najwyższej świadomości na tej planecie. Rozejrzyjmy się i zobaczmy, do czego to doprowadziło.
Ziemia to żywioł, który pamięta i upamiętnia. Dlatego zdarzają się miejsca, w których trudno mieszkać żywym, bo umarli wciąż uważają je za swoją własność. To zwykle obszary tragicznych walk, gwałtownych śmierci.
Co wówczas możemy zrobić? Upamiętnić tamto zdarzenie i ludzi, którzy zginęli. Postawić głaz, wyryć napis, stworzyć ceremonię upamiętnienia.
Jeśli sami jesteśmy zainteresowani swoją własną historią, połóżmy się w spokojnym miejscu, przyłóżmy ucho do ziemi i powiedzmy; „Ziemio, święty żywiole pamięci, opowiedz mi swoją historię, ważną dla mnie”.
Nie przestraszmy się, gdy najpierw zobaczymy obrazy z perspektywy ziemi, czyli ludzkie stopy, nogi, a później cały zgiełk, którego ziemia doświadcza przez miliony lat. Później przyjdą obrazy i wskazówki ważne tylko dla nas. Możemy współpracować z tym żywiołem na wiele sposobów. Każdy znajdzie dla siebie najlepszy, gdy tylko regularnie zacznie wychodzić do parku, lasu, na łąkę. Ziemia sama nam podpowie.

Copyright © 2016 Alchemia Zdrowia