Postaw na Energię Serca, bo Twoje serce wie…

Postaw na Energię Serca, bo Twoje serce wie…

    Żyjemy w ciekawych czasach i tak jak w tym starym chińskim przysłowiu, nie jest to czas ciekawy, w sensie interesujący, a po ludzku trudny, niepewny i pełen stresujących sytuacji.


To czas potężnych zmian energetycznych, gdy racjonalne, mentalne wybory, oznaczające kiedyś względne bezpieczeństwo i społecznie akceptowalne życie, dziś się zupełnie nie sprawdzają. Odczuwamy to w sferze ciała, ducha i emocji i coraz powszechniej potrzebujemy pomocy psychologicznej i duchowej. Bezpieczne i oczywiste wybory, decyzje z umysłu i podejmowane pod presją społecznych stereotypów, oczekiwań, ograniczających niezależność i indywidualność programów, nie są gwarantem „udanego” życia, pryskają iluzje, rozmywa się pojęcie „jednego właściwego” wyboru. Aby się odnaleźć w tym świecie, konieczne jest podążanie ścieżką swojej osobistej prawdy, prawdy swojego serca, autentyczności i stałe podnoszenie naszych osobistych wibracji. I choć wielu z nas ma już świadomość, że mądrość jest w nas, dobrze czasem zatrzymać się, wyciszyć, zwolnić oddech i myśli bieg, by złapać chwilę refleksji i pobyć tu i teraz.

Osobom interesującym się rozwojem osobistym i duchowym w chwilach zwątpienia, niepewności, smutku lub - wręcz przeciwnie - przebodźcowania, natłoku myśli, ogarniającego chaosu… wsparcie mogą dać karty, które niosą przesłanie dobre na ten moment lub wskazówkę w konkretnej sprawie. Takie jak karty „Energia Serca” dla Wysoko Wrażliwych i Empatów, ułatwiające pracę z przestrzenią serca, skierowane do każdej istoty, która właśnie tego potrzebuje. Dopełnia je książka, wyjaśniająca jak czytać karty. Zawarte w niej wskazówki, porady, podpowiedzi i narzędzia ułatwiają pracę ze sobą, swoim wnętrzem, z przekonaniami i emocjami, budowanie postawy uważności i świadome wchodzenie w przestrzeń serca.

Lubiący pracę z symbolami i podświadomością docenią możliwości jakie daje talia 44 kart przeznaczonych do pracy w przestrzeni serca. Dołączona do kart książka zawiera poszerzone opisy, które ułatwiają interpretację wyciągniętej z talii karty oraz „Wiadomość od Wszechświata”, jaką niesie ta karta, a także zadanie do wykonania, dla chcących pogłębiać rozwój własnej świadomości. Jest to silne narzędzie energetyczne na ścieżce rozwoju osobistego i duchowego, które rozszerza postrzeganie poza procesy mentalne i emocjonalne, będące zaproszeniem do wejścia w świat otaczającej nas i przenikającej wszystko energii.

Jakie jest zatem moje przesłanie na dziś? Jaką dostanę wskazówkę?

Karta 31
Czas jest iluzją.
Miej dla siebie cierpliwość.

Rozwinięcie: Śpieszymy się, ścigamy, gonimy, nie lubimy czekać. Zdarza się jednak, że nie mamy odpowiedzi, długo poszukujemy rozwiązania bądź utkniemy na życiowym zakręcie, nie wiedząc co robić. Tkwimy w zawieszeniu. Ten lęk, że coś stracimy, że coś nas ominie, że coś przegapimy, rodzi wewnętrzną presję i surowość względem samych siebie. Stajemy się swoim własnym srogim krytykiem, jakby wytykanie błędów, niewiedzy czy braku wprawy, miało w jakikolwiek sposób nam pomóc. Presja blokuje wewnętrzną moc tworzenia, czyniąc nas jeszcze bardziej podatnymi na lęki. Czasem odrobina życzliwości i cierpliwość jest najlepszym, co możesz sobie podarować.

Wskazówka od Wszechświata: Czas linearny jest potrzebny do funkcjonowania w świecie fizycznym, w systemach jakie nas otaczają, jest on narzędziem dla umysłu. W świecie energii czas linearny nie istnieje. Nie ma czasu, jest przestrzeń. Wszystko dzieje się jednocześnie.

Zadanie: Tu i teraz
Jeśli jesteś w zawieszeniu, jeżeli zwalniasz bądź zatrzymujesz się w działaniu, wykorzystaj ten czas na obserwację. Obserwuj swój oddech, emocje, myśli. Obserwuj miejsce, w którym jesteś i ludzi, jacy Ciebie otaczają. Wyobraź sobie, że jesteś zewnętrznym narratorem i z dystansem możesz obserwować teatr życia.

    Karty czytać można dosłownie - jako czyste w formie - lub jako zupełnie nieoczywiste, każdy bowiem może znaleźć w danym obrazie coś innego, w zależności od miejsca życiowego, w jakim jest, posiadanych przekonań, nastroju, emocji. Interpretacja i postrzeganie karty, zawartych w niej obrazach, słowach, przesłaniach, może też ulegać zmianie, w zależności od osobistego procesu rozwoju. Bądź w prawdzie. Poczuj w sobie, w swoim sercu, czy karty rezonują z Tobą, czy coś Cię w nich przyciąga, czy mogą być przydatne Tobie? Pamiętaj też, że jest to tylko jedno z wielu obecnie dostępnych narzędzi, form i sposobów działania.

 

    Karty „Energia Serca” zostały opracowane przez Beatę Mąkolską z myślą o osobach wrażliwych i pełnych empatii. Pięknie zilustrowała je Marika Rostek, a komplet kart z książeczką otula praktyczny, lniany woreczek do przechowywania. Projekt objęli swoim patronatem: miesięcznik Wróżka, portal Astromagia.pl oraz hotel Manor House SPA.



Sekretem jest czucie

Sekretem jest czucie

Los czy też przypadek nie są odpowiedzialne za to, co Ci się przydarzyło.


Przeznaczenie również nie jest autorem Twojego szczęścia lub pecha… - pisze w swojej niezwykłej książce „Sekretem jest czucie” Neville Goddard, mistyk, pisarz, badacz Biblii.

Jeśli zatem nasz los nie jest zależny od splotu okoliczności, to kto lub co wpływa na efekt obserwowanych w rzeczywistości zdarzeń?

Według Neville’a tylko i wyłącznie my sami, poprzez… czucie tego, co czujemy.

Jak to właściwie działa? A tak, że nasz wewnętrzny świat i dialog, jaki prowadzimy w swoim „sekretnym umyśle” wyświetla się na zewnątrz w postaci zdarzeń. Uczucie - według autora wielu książek (Neville napisał też między innym „Potęgę Świadomości” i „Zmartwychwstanie”) - jest jedynym medium, przez które idee, koncepcje i przekonania przekazywane są do naszej podświadomości. To rodzaj drogi, która zawsze prowadzi do jednego celu.

Dlatego podstawowym zadaniem każdego człowieka jest panowanie nad myślami. Nie chodzi tu rzecz jasna o sztywną kontrolę i tłumienie odczuć, ale o świadome prowadzenie mentalnego dialogu, w którym nie będzie niczego destrukcyjnego, niczego co ogólnie można nazwać „złem”.

Jeśli bowiem stworzymy niekorzystny obraz siebie samego lub innych ludzi, to tak, jakbyśmy pisali właśnie scenariusz katastroficznego filmu.

Neville mówi tak: Uczucie poprzedza manifestację i jest podstawą, na której spoczywa wszelka manifestacja. Musisz więc zdobyć kontrolę nad działaniami podświadomości, czyli kontrolę nad swoimi wyobrażeniami i uczuciami. Twoje uczucia tworzą wzorzec, na podstawie którego tworzony jest Twój świat, zaś zmiana uczucia jest zmianą tego wzorca.

Dlaczego nie jest to powszechna wiedza?

Dlatego, że nikt nas nie uczył, iż jesteśmy kreatorami świata. To zdanie może nawet wzbudzać śmiech, bo przecież wiadomo „jak wygląda świat”.

Ale to właśnie jest dowodem na „wypadkową” myśli wszystkich ludzi, uśredniony obraz wewnętrznych odczuć.

Jeśli jednak świadomość jest przyczyną i istotą całego świata, to jest najlepsza wiadomość, jaką może otrzymać każdy człowiek.

Bo oznacza koniec starego a początek nowego. Koniec biedy, choroby, uzależnień tp. Zmienić można wszystko.

Aby tego dokonać, warto skorzystać z jednej z popularnych technik, autorstwa Neville’a Goddarda. Mowa tu o Nożycach Korekcyjnych.

W tej metodzie, stosowanej całkowicie mentalnie, cofamy się do wydarzenia, które było dla nas trudne, traumatyczne, niekorzystne.

Powracamy do tamtych okoliczności i klatka po klatce (naszych myśli), „przycinamy” je tak, by zmienić finał na pozytywny, korzystny dla nas.

Niech to będzie sytuacja losowa. Potrącił nas samochód i od tamtej pory, mimo rehabilitacji wciąż kulejmy na lewą nogę.

Stosując „nożyce”, możemy wrócić do tamtego trudnego momentu i wyjść cało z opresji, zobaczyć na przykład, jak samochód zatrzymuje się lub bezpiecznie nas omija. W związku z tym, nie ma dalszych konsekwencji, również tych dotyczących ciała. Im wyraźniej to zobaczymy, im mocniej z tym popracujemy, to po jakimś czasie, możemy stwierdzić ze zdziwieniem, że noga przestała nas boleć i już nie utykamy…

Ci, którzy tę metodę zastosowali, byli zaskoczeni jej skutecznością.

Nie ma w tym jednak żadnej magii, gdyż wszystko przychodzi do nas z wnętrza nas samych. Można to odnieść - i Neville właśnie to robi - do biblijnego określenia: „Królestwo Niebieskie jest w Was”.

A znaczy to tyle, iż widzialny świat jest zobiektywizowaną świadomością…

Jaka woda, taki człowiek ?

Jaka woda, taki człowiek ?

Co wiemy o wodzie ? Naprawdę niewiele. Zbyt mało, jak na tak ważną część otaczającej nas materii. Woda to wciąż wielka tajemnica.


Przyzwyczailiśmy się, że woda po prostu jest. Odkręcamy kurek i zmywamy naczynia, napełniamy wannę, bierzemy chłodny prysznic. Wydaje się nam to całkiem oczywiste, że mamy dostęp do bieżącego strumienia, a w każdej chwili, możemy wejść do sklepu i kupić zgrzewkę mineralnej.

Ale… kiedy wnikniemy w istotę wody głębiej, znajdziemy wiele ciekawych wątków i aspektów, o których na co dzień nie myślimy.

Choćby my sami: czyż nie jesteśmy zbudowani niemal w 80 procentach z wody?

Zdaje się, że tak samo rzecz się ma z naszą planetą. Ziemia posiada mniej stałego lądu niż obszarów zalanych wodą. Ta analogia nie jest przypadkowa.

W psychologii jungowskiej woda to nieświadomość, głębia, tajemnica.

To także symbol żeńskości. Psychobiologia udowadnia, że woda w nas „przewodzi” emocje, które ugęszczają się później w materii ciała.

O ile oczywiście, odpowiednio wcześnie, nie zareagujemy i nie uwolnimy ich z siebie.

A skoro woda zawiera w sobie informacje, co zostało wielokrotnie udowodnione choćby przez japońskiego badacza Masaru Emoto, oznacza to, że i my jesteśmy pełni różnych informacji i emanujemy nimi…

Do niezwykle ciekawych wniosków doszedł Bartłomiej Góralski, który na YouTube prowadzi swój kanał „Prometej Wyzwolony”. W autorskich filmach udowadnia, że nasz język jest spadkobiercą pierwotnego języka na Ziemi - języka źródłowego. W związku z tym, prócz podstawowej funkcji każdego języka - komunikacji, zawiera w sobie ukrytą wiedzę o nas samych, naszych możliwościach, naszej mocy. Tu kryje się także klucz do zrozumienia świata i mechanizmy jego funkcjonowania.

Czy nie jest zatem ciekawie spojrzeć na wodę z tej perspektywy?

Jednak do takiego zrozumienia będziemy potrzebowali choćby podstawowej wiedzy na temat znaczenia liter i ligatur, a zainteresowani mogą pogłębić temat i zajrzeć na wspomniany kanał.

W odcinku o wodzie Bartłomiej odnosi się do boskiej cząstki „ło”, która symbolizuje koło życia. Cząstka ta zawarta jest zarówno w słowie „człowiek”, jak i „ciało”, z czego można wyciągnąć logiczny wniosek, że my, jako ludzie (każdy pojedynczo), jesteśmy odbiciem Wszechświata, wspomnianego koła życia. I skoro woda ma pamięć i my tę pamięć w ciele manifestujemy, to jesteśmy dokładnie jak woda z koła życia.

A woda jest zatruta, skażona, pełna metali ciężkich. W czym kupujemy dziś przeważnie wodę? W czym ją przechowujemy? W plastikowych butelkach. Nic dziwnego. W naszym kole życia mnóstwo jest plastiku…

Być może wodę kiedyś nazywaliśmy „łodą”. Już sam ten dźwięk, jak i znaczenie liter niesie w sobie miękkość, łagodność. Dziś mówimy twardo „woda”. Słowo zaczynające się na twarde i ostre „w”- łączy się raczej z walką, wojną, warownią, wartą…

Tym samym i my jesteśmy pełni agresji, wiecznie walczymy o przetrwanie.

Ciekawe, że na przykład w języku angielskim, słowo woda, choć pisane przez „w”, wymawiamy miękko, przez „ło”.

Może warto o tym pomyśleć? Zastanowić się, jaką wodą jesteśmy dla świata i siebie samych…

Autorytet to Ty

Autorytet to Ty

Zaufaj swojemu wewnętrznemu głosowi. Zaufaj sobie. To najwyższy czas, gdyż raz za razem, upadać będą wszelkie autorytety…


Któregoś dnia tytułowy bohater filmu „Forrest Gump”, pchnięty wewnętrzną potrzebą, zaczyna biec przed siebie. Niestrudzony mija kolejne granice stanów. Wzbudza ciekawość ludzi i mediów. Kolejne osoby przyłączają się do niego i biegną, choć nie mają pojęcia dlaczego, jaki jest powód, jaka idea?

I kiedy nagle, główny bohater zatrzymuje się, grupa przystaje zaskoczona i zdezorientowana - Dlaczego już nie biegniesz? - pytają – To, co my mamy teraz zrobić?

Ta symboliczna, alegoryczna scena mówi o tym, że nie umiemy uwierzyć sobie i iść za własnym czuciem, wewnętrzną intuicją i sercem.

Nieustannie szukamy przewodników, liderów, przywódców.

Opieramy się na autorytetach, a te zapadają się i kruszą niczym domki z kart. W ostatnim czasie mieliśmy wiele takich przykładów, choćby w obszarze służby zdrowia.

Kilka tygodni temu głośny skandal z udziałem Dalej Lamy zachwiał nie tylko światem buddystów. Prowokacyjne zachowanie „oświeconego” wywołało ogólnoświatowy szok. Skandale w kościołach, obnażanie tzw. „świętości”, odkrywanie prawdziwych oblicz - nieskazitelnych jakby się zdawało - dotychczasowych autorytetów. To właśnie się dzieje i dziać się będzie na coraz większą skalę.

To nieunikniony proces, wszak podnosi się nasza świadomość, rozwijamy się, rośniemy duchowo. Tym samym poszerza się czucie, wracamy do swego centrum, do wnętrza. Coraz trudniej wmówić nam coś, co kiedyś „kupilibyśmy” bez mrugnięcia okiem. Coraz wyraźniej widzimy fałsz, również wtedy, gdy nie umiemy go od razu precyzyjnie nazwać, ubrać w słowa.

I nawet argument, że skoro wszyscy idą za pewną ideą, bo przecież „tłum ludzi nie może się mylić”, staje się dla nas oczywistą nieprawdą.

A jeśli ktoś jeszcze nie jest przekonany, wystarczy wspomnieć nazizm. Pół świata poszło za jednym zaburzonym człowiekiem. W tym tłumie były również światłe, nieprzeciętne umysły. Jednym z nich był na przykład Martin Heidegger, jeden z największych, światowych filozofów.

Po upadku Hitlera, Heidegger tłumaczył, że po prostu poszedł za przywódcą narodu. Jak to możliwe? Czy na czas tej wędrówki wyłączył swój genialny umysł? Otóż, wcale nie. Po prostu nie włączył innego typu inteligencji: duchowej.

Zbyt rzadko jej używaliśmy, zbyt rzadko dawaliśmy się jej prowadzić, bo zawsze ulegaliśmy zewnętrznej presji kogoś, kto wie lepiej, umie więcej, ma doświadczenie. Tym samym porzucaliśmy swoje talenty i potencjały. Podszepty intuicji. Traciliśmy odwagę, by iść tam, dokąd chciała prowadzić nas dusza. A przecież każdy z nas rodzi się inteligentny, unikatowy.

Jednak nie każdy ma odwagę podążać tylko za sobą.

Teraz będziemy w tej odwadze wspierani. Czas przestać ślepo ufać autorytetom, czas w końcu uwierzyć sobie.

Tajemnicze Istoty w kapeluszach   cz. II

Tajemnicze Istoty w kapeluszach cz. II

Nie mają wartości odżywczych ani witamin. Są ciężkostrawne i mogą być niebezpieczne. Takimi hasłami odstraszano nas od grzybów całe lata.
Jednak prawda na ich temat jest inna.


I w dodatku nie pochodzi ona z tzw. alternatywnych źródeł, ale od uznanych naukowców, na przykład od prof. dr hab. Bożeny Muszyńskiej. Pani profesor, wybitny fachowiec, farmaceutka, botanik i mykolog, chętnie dzieli się swoją wiedzą ze wszystkimi, którzy chcą poznać prawdziwe „oblicze” grzybów. 
Ciekawe, że pierwsze, historycznie udokumentowane, powiązanie człowieka z grzybami sięga 30 - 40 tysięcy lat wstecz. To właśnie z tamtego okresu pochodzi afrykański wizerunek człowieka z głową pszczoły. Jego ciało, pokryte grzybkami psilocybe, uważnemu obserwatorowi wiele mówi o rozwoju naszej świadomości. Może grzyby nie tyle zmieniają naszą świadomość, co ją przywracają na właściwe miejsce? 
Wiedziały o tym dawne kultury. Jest wiele dowodów na współpracę ludzi z grzybami, na korzystanie z ich unikatowych umiejętności „podłączania” się do kosmicznego, wszechwiedzącego internetu. 
Grzyby niosą w sobie wiele „naj”. Nie tylko są najstarszymi ziemskimi organizmami, ale również tymi, które zajmują największe przestrzenie.
Kiedy zmierzono obszar, jaki zajmuje opieńka oregońska, okazało się, że grzybnia tego gatunku ma aż 886 hektarów… co stawia ją w czołówce największych organizmów żyjących na Ziemi. 
- Grzyby możemy użytkować na wiele sposobów. Na przykład huba, należąca do gatunku „nadrzewnych”, nie jest w żaden sposób toksyczna i można nią doskonale… wyczyścić zęby. A ponieważ zawiera w sobie związki przeciwzapalne, świetnie działa na dziąsła - tłumaczy prof. Muszyńska. 
„Zwykłe” pieczarki, które można kupić wszędzie albo samodzielnie nazbierać, nabierają podgrzybkowego aromatu, kiedy je wysuszymy. Nie trzeba ich także obierać, bo w skórce znajduje się najwięcej substancji prozdrowotnych. W pieczarkach jest także bardzo dużo antyoksydantów, które „biorą na siebie” wolne rodniki, jakie dostają się do naszego organizmu. 
Z kolei „nóżki” boczniaków - jeśli wydają się nam zbyt twarde do jedzenia - warto ususzyć, zmielić i dorzucać do zup, gdyż zawierają w sobie dużo polisacharydów. Zaś same boczniaki - cudowne grzyby, które występują na wszystkich kontynentach poza Antarktydą, zostały wprowadzone do powszechnej uprawy w 1942 roku, a powodem był… głód.  
Te grzyby są niesamowite! Z badań przeprowadzonych na boczniaku ostrygowatym wynika, że mogą rosnąć nie tylko na drewnie i innych naturalnych podłożach, ale nawet na zużytych pieluchach, przy czym są jednocześnie w stanie redukować ich masę i objętość degradowalnych komponentów. Ale pieluchy to jeszcze nic!
Te grzyby potrafią rozłożyć promieniowanie radioaktywne! 
Nie dość, że mogą nas ochronić, nakarmić, uleczyć to jeszcze po prostu świetnie smakują i z powodzeniem zastępują mięso. 

Ponadto grzyby podnoszą nastrój, wspomagają wychodzenie z depresji, gdyż jest w nich obecna serotonina i melatonina, jednak najważniejsze jest to, że zawarty w nich tryptofan, oddziałuje bezpośrednio na mózg. 
Regularnie jedząc grzyby, łatwiej przechodzimy przez życiowe zakręty, lepiej radzimy sobie z problemami. 
Możemy także naturalnie się odmłodzić i zyskać dodatkową energię. 
Japoński „grzyb wiecznego życia”, czyli shitake, nie dostał takiej nazwy przypadkiem. Wspaniała jest także ganoderma, grzyb, który króluje w kosmetyce…

Wiele można byłoby pisać o grzybach. Dopiero na nowo odkrywamy ten świat. Świat zdrowia, długowieczności i nowej świadomości. 

Tajemnicze istoty w kapeluszach  cz. I

Tajemnicze istoty w kapeluszach cz. I

Grzyby nie są roślinami. Nie są też zwierzętami. Czym zatem są? 
Tworzą własne królestwo. Jako ludzie, nie wiemy o nich niemal nic, a mają one ogromy wpływ na nasze życie…


Jeśli mówisz: „znam się na grzybach”, nie wiesz, co mówisz. Jest ich bowiem około 1,5 mln gatunków. Leśni zbieracze mają na myśli te najbardziej powszechne, przynajmniej w naszym obszarze geograficznym: kurki, rydze, borowiki, podgrzybki… 
Jednak do królestwa grzybów zaliczane są także i te, które wciągamy do płuc razem z powietrzem. Te, które porastają wszelkie naturalne podłoża, Te, które wyhodowano w pieczarkarniach… Grzyby są wszędzie.
Dlaczego nie wszystkim dobrze się kojarzą? Bo przywodzą na myśl rozkład, śmierć, koniec jakiegoś etapu. Jednak koniec zawsze jest nowym początkiem. Grzyby, rozkładając to, co powinno być rozłożone, przygotowują podłoże pod nowe życie. 
Mykolodzy, a także inni pasjonaci i badacze tego świata, twierdzą, że grzybnia, która znajduje się w glebie, jest niczym ogromna sieć. Nici grzybni tworzą coś na kształt ludzkich neuronów, komunikują się wzajemnie ze sobą i z całym ekosystemem. A dzięki nimi, wszystkie rośliny również pozostają w nieustannej interakcji.
Jest to precyzyjny system, którego poznaliśmy zaledwie mizerną cząstkę.
Głównie z powodu ludzkich ograniczeń komunikacyjnych, czyli mówiąc najprościej: nie rozumiemy nie tylko języka grzybów, ale i języka otaczającej nas natury w ogóle. 
Nie znamy także możliwości, jakie oferują nam grzyby. 
Amerykański badacz i mykolog, Paul Stamets, dzieli się w filmie „Niezwykły świat grzybów” swoją osobistą historią związaną z rozwojem duchowym w kontekście grzybów halucynogennych. Jako nastolatek zafascynowany lekturą „Odmiennych stanów świadomości” pożyczył ją koledze. Jednak jego ojciec, zdenerwowany, po prostu ją… spalił.  To dziwne zachowanie jeszcze bardziej pogłębiło zainteresowanie Paula. I trwa do dziś, bo mykolog hoduje, obserwuje i bada wiele gatunków, między innymi wspaniałą lakownicę żółtawą (Ganoderma lucidum), bardziej znaną jako reishi, grzyb młodości i długowieczności. 
I oczywiście, nieustannie szuka odpowiedzi na pytanie, jak komunikować się z tym inteligentnym gatunkiem.
Jednym z wątków we wspomnianym filmie jest próba odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że w ciągu zaledwie dwóch milionów lat ewolucji nasz mózg nieprawdopodobnie się zmienił: część kory mózgowej potroiła swoją wielkość. Zrobiliśmy ogromny skok! Jednak bardzo trudno to racjonalnie wyjaśnić. 
Psychiatra i behawiorysta, Charles Grob z Uniwesytetu w Los Angeles, dopuszcza możliwość spożywania przez naszych dalekich, ludzkich przodków, grzybów, które zmieniają świadomość. „Magiczne” grzyby otwierają dostęp do informacji, do kosmicznej biblioteki wszelkiej wiedzy, są niczym łączniki między synapsami w mózgu.
A jednak stwierdzenie, że wszystko to wydarzyło się dzięki psylocybinie jest ogromnym uproszczeniem. Na pewno jednak ta substancja sprawiła, iż nasz mózg przyspieszył w ewolucji, dzięki swoistemu „przeprogramowaniu”, stał się narzędziem tworzenia i kreacji, nie tylko walki o przetrwanie. 
Wspomniany już Paul Stamets opowiada jak całkowicie i w ciągu jednej nocy pożegnał się z jąkaniem, jakie towarzyszyło mu od wczesnego dzieciństwa. Dzięki sporej porcji grzybów reishi (nie wiedział, jakie są proporcje jednorazowej dawki), przyjął od razu całość. Niemal całą noc spędził na drzewie, szalała ogromna burza, a on przechodził mistyczny proces odnowy. Kolejnego dnia przestał się jąkać…
A jednak wniosek, że po zażyciu grzybków halucynogennych przestaniemy się jąkać jest błędny.  
W tej historii wydarzyło się coś mistycznego, nieuchwytnego. 
Jak to w świecie tajemniczych kapeluszników…

Co mówią Twoje włosy?

Co mówią Twoje włosy?

Włosy to tajemnicza część ludzkiego ciała. Są czymś więcej niż tylko ozdobą. To anteny, które ściągają i przechowują zarówno wiedzę, jak i życiową esencję.



W dawnych kulturach nikt nie obcinał włosów. Związywano je, zaplatano, chowano pod nakryciami głowy. Wtedy mieliśmy jeszcze świadomość, że to anteny, dzięki którym „ściągamy” z przestrzeni informacje. Wystarczy też przypomnieć sobie, co robiono z ludźmi z podbitych terenów, niewolnikami oraz kobietami, które chciano upokorzyć: golono im włosy. To nie przypadek, że gdy Czingis Chan podbił Chiny, nakazał kobietom ściąć włosy, ale nosić grzywkę. Chodziło o blokadę światła, które dzięki porowatym kościom czołowym, przenika do mózgu. Światło daje nam moc i wzmacnia odwagę. Dlatego właśnie kiedyś wiedza o włosach była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Włosom pozwalano na swobodny wzrost, a następnie zatrzymanie na konkretnej długości. Włosy same „wiedzą”, jak długie mają być. 

A wiedza ta pozwala im produkować pierwiastki, między innymi fosfor, potas i witaminę D, które finalnie przedostają się do płynu mózgowo rdzeniowego. Co nam to daje? Lepszą pamięć, lepszą wydajność fizyczną i to, co ogólnie nazywamy witalnością. 

Według wiedzy jogicznej, każdorazowe ścięcie włosów, skutkuje koniecznością dodatkowej produkcji tego, co zostało usunięte. Organizm musi znów wykonać  pracę, by wyrównać konieczny poziom pierwiastków. Dlatego przy podcinaniu warto zachować zdrowy rozsądek i dobrze ten krok przemyśleć, gdyż od ścięcia do ponownego, pierwotnego stanu mija aż 3 lata…

Jak już wspomnieliśmy, włosy to anteny, które ściągają z przestrzeni kosmiczną energię i przekierowują ją do płatów czołowych. To miejsce w naszym mózgu odpowiedzialne jest za wyższe stany: medytację, kreację, tworzenie. Aby skoncentrować energię, można zwinąć włosy w ciągu dnia w coś w rodzaju „koczka”, by wieczorem, rozpuścić je i wyczesać. 

Energia słoneczna i prana, poprzez skórę głowy, wchłania się w głębsze warstwy, wzmacnia aurę, „ładuje” szyszynkę. Zwapniona i osłabiona szyszynka, dostaje zastrzyk energii, a to z kolei wznosi nas na wyższy poziom świadomości. A może nie tyle „wznosi”, co po prostu odkrywa to, co zawsze było, ale nie mieliśmy do tego dostępu. 

Z kolei zaplatanie włosów na noc, pomaga w zrównoważeniu pola elektromagnetycznego w ciągu dnia. Niekoniecznie musimy często podcinać końcówki, które są naszymi „ czułkami”. Zamiast tego, dobrze jest, zanim pójdziemy spać, wetrzeć w nie olejek. Przez noc idealnie się wchłonie i nawilży włosy. 

Dobrze jest także od czasu do czasu zrezygnować z suszarki i pozwolić włosom wyschnąć na słońcu, by wchłonęły jak najwięcej witaminy D.

Jeśli mamy dokonać wyboru między plastikowym a drewnianym grzebieniem, zawsze wybierzmy ten drugi. Używanie go, zapewnia lepsze krążenie i ukrwienie skóry głowy, a dodatkowo, drewno nie wytwarza elektryczności statycznej. 

Z punktu widzenia odkryć Nowej Medycyny i celowej biologii, włosy symbolizują kontakt, gdyż pochodzą z tkanki ektodermalnej, zwanej też nabłonkiem płaskim czy naskórkiem. W tej warstwie naszego ciała zapisują się przeżycia emocjonalne dotyczące rozłąki. A zatem utrata włosów wiąże się z konfliktami rozdzielenia, odseparowania, tęsknoty za kimś. Może być także odwrotnie, gdy problemem jest zbytnia bliskość. U mężczyzn, łysienie może mieć związek z poczuciem niedowartościowania czy doznawania braku szacunku, szczególnie od rodziny, dla której się stara, partnerki, która podważa jego kompetencje. 

Włosy symbolizują także duchowość, połączenie z boskim aspektem w nas. W tym kontekście, ich utrata może oznaczać brak kontaktu z Wyższą Jaźnią, zboczenie ze ścieżki, jaką chciałaby podążać nasza dusza… 


Copyright © 2016 Alchemia Zdrowia