Światło Nadziei

Światło Nadziei

Wyrośliśmy w przekonaniu, że Boże Narodzenie to chrześcijańskie święto radości. Jednak historia temu przeczy: to nic innego, jak Szczodre Gody, obchodzone przez Słowian od momentu przesilenia, czyli z 20 na 21 grudnia, aż do końca roku. 



W podobnej formie obchodzili je również Germanie i Celtowie, ludy silnie związane z magią i kultem Natury. Głęboka ciemność i zimno zrodziły potrzebę czczenia światła jako boskiego pierwiastka istnienia.
Bez światła, bez Słońca nie ma życia, dlatego Słowianie nazwali ten czas Świętem Zimowego Staniasłońca. W tamtych czasie gromadzono się w chałupach, obdarowywano jabłkami, orzechami, plackami. Siadano przy ogniu, śpiewano stare pieśni, opowiadano historie. To był czas wróżb i magii. Dwa światy - żywych i umarłych - zacierały się wtedy, a duchy żywiołów oraz ludzi krążyły wokół domostw. To właśnie dla nich zostawiano na stole puste nakrycie. Zwyczaj ten przetrwał do dziś. Co prawda teraz mówimy, że ten dodatkowy talerz jest dla niespodziewanego gościa, jednak według wierzeń w tamtym czasie tworzył się na Ziemi pewnego rodzaju portal, a duchy zmarłych mogły swobodnie przechodzić z jednej strony na drugą.
To właśnie z tego powodu palono wówczas na cmentarzach (i nie tylko) ogniska. Ogień miał ogrzać zziębnięte dusze przodków.
Również inne zwyczaje chrześcijańskie zostały zaczerpnięte od pogan: choćby choinka, którą kiedyś w słowiańskich izbach zastępował tak zwany diduch.
Był to snop żyta ustawiony w kącie izby. Ozdabiano go głównie jabłkami, orzechami, suszonymi kwiatami i pieczołowicie przechowywano aż do wiosny. To z niego trzeba było zacząć siew, by zbiory były obfite.
W tym samym czasie, kiedy nasi słowiańscy przodkowie „szczodrze godzili”, Germanie i Celtowie obchodzili Yule - Święto Światła.
Do dziś w całej Skandynawii wciąż się je mocno kultywuje. Nic dziwnego, ten obszar geograficznie położony jest tak, że światła słonecznego jest mało przez cały rok, a szczególnie zimą. Stąd wziął się zwyczaj niezasłaniania okien, malowania na biało ścian, ustawiania w oknach lamp, aby zbłąkani wędrowcy nie zgubili drogi. Święta Łucja, patronka światła, w dniu 13 grudnia mobilizuje wszystkich Szwedów, by wzięli udział w wielkiej paradzie.
Dziewczynki z wiankami na głowach ozdobionymi świecami idą przez główną ulicę miasta. W tym dniu wszyscy pieką specjalne ciasteczka i częstują się grzanym winem.
Podczas dawnych Yule odbywało się wiele magicznych obrzędów, w trakcie których składano intencje o lepsze życie, zdrowie, powodzenie. Kilkudniowy okres wspólnych zabaw i modlitw wieńczył rytuał, w którym składano dary Bogini Urodzaju Frei.
U Słowian wróżono ze źdźbła słomy. Im grubsze i solidniejsze źdźbło zostało wyciągnięte, tym bardziej owocne zapowiadało zbiory. Element sianka przetrwał do dziś - wkładamy go pod obrus podczas wieczerzy wigilijnej.
Warto świętować istnienie światła jako przeciwieństwa mroku i nadziei na nowe życie. Stawiajmy zatem na parapetach świeczniki adwentowe, zapalajmy latarenki, świece.
Naturalne światło, ma na nas szczególny wpływ, zwłaszcza w tym grudniowym czasie, pełnym cudów, spełnionych próśb, wysłuchanych modlitw.
Jednym z symboli cudu jest poinsecja, czyli gwiazda betlejemska - imponujący kwiat o czerwonych liściach. Wiąże się z nią pewna legenda.
W czasach, gdy Jezus uzdrawiał i głosił słowa miłości przychodziły do niego tłumy ludzi. Pielgrzymi prosili o pomoc, ale również dawali coś w zamian, aby energia była wyrównana. Do świątyni przybyła także mała dziewczynka, która nie miała zupełnie niczego, a chciała prosić o uzdrowienie śmiertelnie chorej mamy. Zanim weszła do środka zerwała po drodze kilka zielonych gałązek. Kiedy stała w długiej kolejce potrzebujących, jej czyste serce i święta intencja sprawiły, że gałęzie zakwitły na czerwono.
Od tamtej pory poinsecja to kwiat spełniania szczególnych życzeń.

Ślę więc życzenia Szczodrych Godów!


Dieta życia: sprawdź czy ją znasz. cz. II

Dieta życia: sprawdź czy ją znasz. cz. II

Z wachlarza najlepszych diet warto wybrać tę najzdrowszą dla siebie. 


W pierwszej części omówiliśmy krótko dietę zgodną z grupą krwi, dietę Diamondów oraz lamów tybetańskich. Teraz kolejne propozycje, które zasługują na miano Diety Życia.

Jako pierwszą, warto przypomnieć dietę paleo. I chociaż w żaden sposób nie jesteśmy już w stanie jeść tak, jak ludzie w epoce paleolitu, jednak możemy - analizując wcześniej ich sposób życia - przenieść choć w części te zasady do współczesności. Ludzie karmili się tym, co udało im się upolować i uzbierać, a zatem - bez domieszek, dodatków, imitacji. I taką zasadę warto przyjąć i stosować się do niej. W tamtych czasach nikt także nie przestrzegał diet, nasi przodkowie jedli wtedy, gdy czuli głód. Dużo się ruszali - to także jest ważny aspekt. Żywność w pierwotnej postaci, unikanie zbóż, nie przejadanie się i odwrotnie - odejmowanie sobie od ust - oto główne zasady diety paleo.

Jego autor, dr Loren Cordain, proponuje dopuszczenie w pierwszym tygodniu diety trzech posiłków, które odbiegają od tej koncepcji, w drugim - dwa, w trzecim już tylko jeden. Posiłki generalnie powinny być zasadowe, dodatkowo trzeba je wzbogacać o kwasy omega 3 i omega 6.

Dieta według zasad Biogeniki, dzieli produkty na cztery grupy. Pierwsza, najważniejsza, to grupa produktów określanych jako biogeniczne, zawierające żywą energię: orzechy, nasiona, pełne ziarna, najlepiej kiełki. Surowe produkty powinny stanowić 30 proc. naszego codziennego żywienia. Kolejna grupa - produkty bioaktywne – czyli podtrzymujące życie, to 40 - 50 proc. całości codziennego wyżywienia. Należą do niej surowe owoce i warzywa, zioła, naturalne przyprawy. Następnie artykuły biostatyczne, czyli żywność najbardziej tradycyjna: produkty zbożowe i mączne, gotowane warzywa, drób, ryby, chudy nabiał. Autorzy diety biogenicznej zwracają uwagę na fakt, iż produkty biostatyczne zwalniają procesy życiowe, dlatego nie powinny przekraczać 25 proc. całości wyżywienia. I w końcu ostatnia grupa, pod nazwą biocidic, czyli żywność biobójcza, paradoksalnie gości na stołach najczęściej, gdyż jest tania, przetworzona, pochodząca z upraw i hodowli nieekologicznych. Należą do niej: biała mąka i biały cukier, tłuste wyroby nabiałowe, gotowe produkty z dużą ilością soli i konserwantów… Spożywanie takich pokarmów zatruwa i zakwasza organizm. Ponieważ nie dają one energii, więc jemy je w nadmiarze, co prowadzi do nadwagi i otyłości.

Dla tych, którzy rozumieją jak ważne jest odpowiednie trawienie, idealna będzie dieta sekwencyjna. Jeśli się na nią decydujemy, zacznijmy dzień od posiłku, który zawiera maksymalną ilość wody, bo wtedy trawienie jest najkrótsze i co za tym, idzie, nie marnujemy cennej energii potrzebnej do działania. Pokarmy z małą ilością wody jemy na koniec dnia.
Pilnujemy, aby nie mieszać produktów z różnych grup. Jeśli jemy na przykład rybę, to później musimy odczekać co najmniej dwie godziny, zanim organizm strawi ją w całości. Dopiero wtedy jemy owoc, warzywa czy nabiał.

Dieta z indeksem glikemicznym, oznacza, że zwracamy uwagę na wysokość indeksu glikemicznego spożywanych dań. Niektóre z nich powodują szybki wyrzut cukru do krwi, inne robią to powoli, co skutkuje uwalnianiem w jelicie cienkim hormonów sytości, a przez to dłużej nie czujemy głodu. Jeśli produkt oznaczony jest liczbą 70, to znaczy, że jego indeks jest wysoki. Te na poziomie np. 50 – mają indeks niski. Wybierajmy zatem takie, które nie podnoszą gwałtownie cukru. Tu wskazówki są proste. Im bardziej przetworzony produkt, tym wyższa wartość glikemiczna. Im bardziej naturalny - niższa.

I ostatnia z palety najlepszych diet - dieta chronobiologiczna, czyli jedzenie zgodnie z rytmem biologicznym. Jej autorzy wykazali, że pewne produkty, jedzone w określonych porach dnia mogą pomóc lub zaszkodzić. Podzielili zatem dobę i spożywane pokarmy na dwie części: dzienną i nocną. Na przykład, rzodkiewka jedzona w Polsce głównie na śniadanie, jest warzywem, które powinno się spożywać po godzinie 15. Z kolei pomidory, które wiele osób je na kolację, mogą zakwaszać organizm, dlatego jemy je tylko do godziny 15.00. Ważne zasady: owoce spożywamy na pusty żołądek lub do godziny 15.00, jednak wydzielone „owoce nocy”, czyli banany, gruszki, jabłka, arbuz, awokado spożywamy od 19.30 do 21.00. Najlepsze godziny posiłków, to: śniadanie między 6 rano a 9, obiad: 4 - 6 godzin po śniadaniu, podwieczorek, 4 - 6 godzin po obiedzie i kolacja: 1,5 - 3 godzin przed snem.

Analiza powyższych diet i dostosowanie ich do indywidualnych przekonań, preferencji, stylu życia pozwoli wybrać sposób żywienia, który będzie dla nas najlepszą możliwą Dietą Życia.

Dieta Życia: sprawdź czy ją znasz. cz. I

Dieta Życia: sprawdź czy ją znasz. cz. I

Jedzenie. Pokarm. Żywność. Diety. Dla większości, jeśli nie dla wszystkich ludzi, kryją się za tymi słowami wielkie emocje. Bo nasze przetrwanie, zdrowie i świetna kondycja zależy od tego, co nakładamy na talerz. 


A także w jakich ilościach. I w jakiej kolejności. I tu właśnie zaczyna się wśród znawców i amatorów burzliwa dyskusja, co jest naprawdę zdrowe, „co po czym”, a czego najlepiej nigdy nie tykać. Najlepiej widać to w „modzie dietowej”, która podlega takim samym mechanizmom, jak każda inna moda społeczna. Kiedyś, gdy jedzenie nie było tak chemiczne i przetworzone, nikt nie zawracał sobie głowy doborem produktów. Jedliśmy to, co było dostępne, co wyrosło w przydomowym ogródku, co udało się zdobyć w sklepie.

Później przyszły czasy „ulepszania”, produkowania na wielką skalę, ważny stał się zysk, a nie człowiek oraz jego zdrowie i witalność.

Manor House Spa to miejsce, w którym do dobrej kuchni i prawidłowego żywienia przywiązuje się wielką - nomen omen - wagę.

Stąd opracowanie autorskiej „Diety Życia”, która opiera się na wybranych najzdrowszych i najlepiej zbilansowanych dietach, które uzupełniają się, choć bazują na różnych stylach żywienia. Poznanie jej, to równoczesne zgłębienie kilku ważniejszych „myśli kulinarnych”, zdrowotnych trendów, koncepcji życia bez chorób.

Dieta, która odniosła wielki sukces, a w Japonii, Chinach i Korei wciąż jest niezwykłe popularna, dotyczy żywienia według grupy krwi. Opiera się na odkryciach, iż każda z czterech grup krwi zawiera inny zestaw antygenów, co tworzy inny „charakter” krwi, a co za tym idzie, inny metabolizm, inną reakcję na stres, inne potrzeby żywieniowe. W skrócie można podsumować ją tak:
Najlepsza dla grupy A jest dieta wegeteriańska, posiadacze grupy B powinni zrezygnować z drobiu, wołowiny i wieprzowiny, grupa AB, podobnie jak B nie powinni jeść wyżej wymienionych mięs, ale zastąpić je rybami, owocami morza, tofu, nabiału. Wszyscy „zerówkowicze”, mogą natomiast bezkarnie spożywać czerwone mięso, bo im właśnie ono w ogóle nie szkodzi.

Warto zweryfikować te odkrycia na podstawie obserwacji samego siebie. Jeśli jesteśmy w grupie A, to jak się czujemy, gdy zjemy mięsny posiłek? Może w ramach tych obserwacji zapiszmy swoje odczucia. Tak samo, kiedy zjemy wyłącznie pokarm roślinny. Porównanie pozwoli wyciągnąć logiczne wnioski. Stosowanie diety zgodnej z grupą krwi przez dłuższy czas, pokaże realnie co jest dla nas dobre, a wtedy warto się jej trzymać. Jeśli nie spełni naszych oczekiwań, sięgnijmy po inne propozycje z karty Dieta Życia.

Na przykład dieta Diamondów, zwana inaczej dietą rozdzielną, modna w latach 90-tych, sugeruje, aby uważnie przyglądać się temu, co z czym łączymy podczas jednego posiłku. Dlaczego? To bardzo proste - mówią jej twórcy, Marilyn i Hervey Diamond, amerykańscy dietetycy.

Aby strawić pokarm białkowy, potrzebujemy innych enzymów, niż do trawienia węglowodanów. Jeśli obydwa posiłki połączymy na jednym talerzu, połączą się także w naszym żołądku, co doprowadzi do fizjologicznego chaosu. Właśnie z tego powodu trzeba je rozdzielić! Podstawą diety Diamondów są świeże owoce i soki. Jeśli chcemy spróbować diety, która nie tylko odchudza, ale i odmładza, zacznijmy dzień od porcji owoców, najlepiej melona, arbuza, ananasa. Co ważne, to fakt, iż nie można ich jeść na pełny żołądek. Jest to absolutnie logiczne: owoce trawione są najszybciej, a zalegając w żołądku - gniją, co prowadzi do przykrych dolegliwości.

Warzywa surowe i gotowane, kiełki, orzechy, oliwy tłoczone na zimno to podstawa żywienia w diecie Diamondów. Jednak najważniejsze jest rozdzielenie mięsa od warzyw, nabiału od owoców tp.

Twórcy diety sugerują, by w ogóle zrezygnować ze słodyczy, a jeśli nie możemy bez nich żyć, by jeśli je samodzielnie, a nie jako deser, bo obfitym obiedzie.

Najlepiej jednak zastąpić je jednak suszonymi owocami lub miodem.

Podobna - bo również oparta o zasadę niełączenia - jest dieta lamów tybetańskich. Jak łatwo się domyślić, lamowie jadają skromnie.

Jeśli mięso, to bez węglowodanów, czyli ryżu, makaronu, ziemniaków.

Ale także owoców. Najlepiej wybrać jeden rodzaj pokarmu, np. miska sałaty z pomidorami. Albo tylko ryż. W tej diecie nacisk kładzie się na surowe pokarmy roślinne, nasiona, kiełki, orzechy. Raz dziennie - jedno żółtko. Na surowo lub gotowane. Obecny w żółtku fosfor, wspomaga pracę mózgu, jednak nie tylko. Fizyk, dr Aleksander Woźny udowadnia, że fosfor to pierwiastek unikatowy, bo zawiera vitony, czyli bazowe cząsteczki życia, a te z kolei przenoszą energoinformację. Fosfor jako jedyny z pierwiastków jest akumulatorem energii kosmicznej i zaopatruje człowieka w 95 proc. energii życiowej.

Niebawem ciąg dalszy.

Copyright © 2016 Alchemia Zdrowia